Uważne Współczucie

Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem.

Każdy z nas doświadcza trudnych momentów w życiu. Ból, który niesie ze sobą straty, rozczarowania, trudne emocje czy zmieniające życie wydarzenia, jest nieodłączną częścią naszego istnienia. Jednak to, jak na ten ból reagujemy – czy przyjmujemy go z otwartością, czy też odrzucamy go, pogrążając się w cierpieniu – pozostaje naszym wyborem. To właśnie od naszej postawy zależy, czy będziemy w stanie wzrastać mimo “błota”, które nas otacza.

Współczucie przypomina nam, że nie chodzi o unikanie trudności czy pozbywanie się trudnych emocji, lecz o ich świadome przyjęcie i transformację. Jak pokazuje tybetańskie przysłowie: „Bez błota nie ma lotosu”. Oznacza ono, że prawdziwy wzrost i otwarcie się na życie możliwe są tylko wtedy, gdy zaakceptujemy swoje trudne doświadczenia – błoto – jako fundament, na którym może zakwitnąć lotos współczucia, mądrości i miłości.

Tybetańskie przysłowie „Bez błota nie ma lotosu” jest jednocześnie głęboką metaforą i praktycznym drogowskazem, pokazującym, że to, co trudne i brudne, kryje w sobie potencjał transformacji.

Z książki “Uważne Współczucie” (Paul Gilbert Choden):

Na początku możemy wiedzieć tylko to, że cierpimy i że inni ludzie także cierpią. Kiedy jednak wybieramy podążanie w kierunku bólu, a nie odwracanie się od niego, coś w naszym wnętrzu zostaje dotknięte i zaczyna wzrastać. Zgodnie z mitem nasiono współczucia, z którego ma wyrosnąć lotos, zaczyna kiełkować, a kiedy kontynuujemy praktykę uważności i współczucia, kwiat się rozwija i ostatecznie wydostaje nad taflę jeziora. A choć wyrósł z błota, to w chwili rozkwitu i pojawienia się na powierzchni wody nie jest już w ogóle przez nie skażony i symbolizuje umysł, który otwiera się na świat z miłością i współczuciem.

Ważnym elementem mitu jest to, że lotos nie może istnieć bez błota, podobnie jak to jest nawozem, które karmi roślinę i pozwala jej rosnąć. Bez cierpienia nie byłoby niczego, wobec czego można by być współczującym. Pozwala to zrezygnować z postawy unikania oraz zrozumieć, że trudne elementy życia są nawozem naszej przemiany; nie musimy więc pozbywać się ich jako źródeł siły. To podobne zamieszanie, że przebudzenie współczucia jest niekiedy uzależnione od ciemnych i trudnych stron naszego Ja.

W tybetańskiej tradycji buddyzmu błoto jest tak naprawdę źródłem złota. Tak zwane negatywne emocje w postaci złości, lęku, chciwości, zazdrości mają wrodzoną energię mądrości. Kiedy łączymy się z tą energią, emocje zyskują zdolność przemieniania. Na przykład złość może nas popchnąć ku negatywnym wyobrażeniom, a nawet do tego, że wybuchniemy i uderzymy kogoś, kto nas zezłościł. Gdy jednak przyjrzymy się jej bezpośrednio, przytrzymamy ją w świadomości i oprzemy się siłom pchającym nas ku działaniu i projekcji, wówczas witalność i siła emocji będą mogły dać nam energię i jasność umysłu. Mądrość w złości zwana jest mądrością lustra, ponieważ cechują ją żywość i przejrzystość, dzięki którym odbija to, co się w nas rodzi, a nie pozostaje na usługach egocentrycznych skłonności. Jest niczym błyskawica, która rozświetla nocne niebo. Podobnie w przypadku pragnienia, gdy typowe dla starego mózgu impulsy chwyta i identyfikuje zostają przytrzymane oraz rozumiane, uwalnia się energia pragnienia i ukazuje swoją esencję, którą jest mądrość rozróżniania. Dzięki niej jesteśmy w stanie inteligentnie odróżniać jedną rzecz od drugiej.

Kluczowe jest tutaj nasze nastawienie. Jeśli będziemy po prostu nieuważni, odgrywać wszystko, co wywołują w nas impulsy złości lub pragnienia, to okażą się one błotem. Jeżeli jednak przyjrzymy się bezpośrednio tym emocjom i dostrzeżemy kryjące się w nich złoto, to zyskają one zdolność przemieniania i staną się nawozem dla pojawiającego się lotosu współczucia.

Zatem współczucie rodzi się w głębi naszej istoty. Początkowo jest małym „nasionkiem pod błotem” naszego codziennego umysłu. Pobudza je siła motywacji i chęć angażowania się w trudny i cudzy ból. Chociaż ważne jest zejście i dotknięcie błota, to jednak należy też pamiętać, że głównymi elementami współczucia są życzliwość i przychylność oraz szczere pragnienie zmniejszenia cierpienia. Ich źródłem jest poczucie, że uczestniczymy w tym wszyscy razem – oraz uznanie afiliacyjnej łączności wszystkiego, co żyje.

Współczucie a strumień życia

Istnieje też inny aspekt historii lotosu w błocie. Wszyscy (ludzie, a tak naprawdę wszystkie istoty żyjące) stworzeni jesteśmy z atomów i cząsteczek, które kiedyś mogły istnieć w sercu gwiazdy, jeszcze zanim powstał nasz świat. Szczególna kombinacja atomów i cząsteczek dała początek DNA, który z kolei dał początek ciału, a potem mózgowi i umysłowi oraz jego nastawieniu. Pomysł, że postawy występujące na naszej planecie, zdolności do odczuwania, myślenia i zachowania stanowią element procesu ewolucji oraz tworzą strumień życia. O ile nam wiadomo, pięćset milionów lat temu nie było żywych istot, które mogłyby doświadczać czegoś w formie choćby drobnej pokrewnej współczuciu. Wściekłości, pożądania seksualnego, strachu być może tak, ale nie uczuć skoncentrowanych na trosce. Jednak w walce o przetrwanie – w „błocie ewolucji”, jeśli wolisz – miała się rozwinąć zdolność do troski, co było zaczątkiem nasiona współczucia. Można dowodzić, że od chwili powstania wszechświata, ze względu na prawa fizyki i chemii oraz ewolucji biologicznej, współczucie i samoświadomość stanowiły potencjał, który czekał na to, by się ujawnić i rozwinąć. Współczucie było nasionem – potencjałem życia na samym początku wszechświata. Samoświadomy, poszukujący wiedzy ludzki umysł może być pierwszym tego typu umysłem we wszechświecie. Jeśli tak jest rzeczywiście, to na naszych barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność, by korzystać z niego mądrze i ze współczuciem.

Wracając więc do głównego wątku dwóch postaw współczucia: otóż współczucie nie polega jedynie na tym, by skupić się na błocie, ale także na tym, by opiekować się kwiatem lotosu, który otwiera się na świat.

Innymi słowy: kultywujemy obie postawy współczucia, czyli otwieranie się na ból i angażowanie się w niego (wewnętrzny okrąg atrybutów) oraz łączenie się z pozytywnymi systemami emocjonalnymi i zasobami, które ten ból zmniejszają (zewnętrzny okrąg umiejętności). 

Współczucie płynie z osi centralnej zakorzenionej w ziemi, którą stanowi błotniste podłoże. Dzięki czerpaniu z tego podłoża i alchemizowania go, rozwija swoje płatki tworząc pełnię.

Najważniejsze zagadnienia:

  • Zarówno uważność, jak i współczucie są niezmiernie istotne w procesie wzrostu i transformacji. Jednak o ile uważność jest siłą przebudzoną serca współczucia, o tyle siła współczującej motywacji jest tym, co zagnieżdża umysł i uruchamia trwałą zmianę.
  • Na ogół współczucie bywa błędnie rozumiane jako jedynie życzliwość dla kogoś, bycie miłym. To sprawia, że można je mylnie utożsamiać z byciem słabym lub pobłażliwym wobec siebie.
  • Przeszkody we współczuciu mogą powstawać dlatego, że system kojenia i afiliacji zamyka się, a my nie jesteśmy w stanie doświadczać afiliacyjnych emocji i dokonywać takiego wglądu, którego potrzebujemy, by rozwinąć współczucie na jakimkolwiek poziomie, ze względu na brak poczucia więzi.
  • Zrozumienie lęku i oporu przed współczuciem umożliwia nam ich zaakceptowanie, jak również nieuleganie im.
  • Początkowo współczucie może się wiązać z systemem dążenia oraz z wynikami. Jest to korzystne na początku, ponieważ pobudza nas do działania, ale ma swoje ograniczenia (jak odkrył Czenrezig).
  • Współczucie polega na zejściu w „błoto” cierpienia, a nie na wznoszeniu się ponad rzeczywistość cierpienia.
  • Gdy jesteśmy gotowi, by otworzyć się na „błoto” swojego doświadczenia (pierwsza postawa współczucia), wówczas musimy się zająć pielęgnacją kwiatu lotosu (druga postawa współczucia).

Współczucie jako oczyszczanie z wewnętrznych trucizn

Jeśli postrzegamy współczucie jako drogę do anielskiego stanu, w którym nie niepokoją nas już brudne i trudne elementy naszego życia, to prawdopodobnie nie rozumiemy, czym ono naprawdę jest. We współczuciu bowiem, co bardzo istotne, chodzi nie o to, by wznieść się ponad cierpienie, ale raczej o to, by pochylić się nad rzeczywistością cierpienia. Staramy się kształcić w sobie współczucie nie dlatego, że chcemy przede wszystkim pozbyć się złości, lęku czy przyjemnych pragnień, ale dlatego, że chcemy je wszystkie zatrzymać we współczującej przestrzeni i rozwinąć mądrość, by wiedzieć, jak z nimi pracować. Nieustannie widzimy zatem, że liczy się nie unikanie, ale angażowanie się. Buddysta istotnie nie zawsze jest tutaj pomocny, ponieważ emocje takie jak złość, zazdrość czy pożądanie niekiedy traktuje jak trucizny umysłu. Trucizna wiąże się z pojęciem zatrucia, jak w przypadku toksyn w organizmie, która musi zostać z niego wydalona. Gdy chorujemy na przykład na salmonellę, wówczas, co oczywiste, chcemy oczyścić organizm ze szkodliwej substancji. Oczyszczanie jednak to kiepska metafora w odniesieniu do umysłu, ponieważ choć można się pozbyć toksyn i bakterii, to jednak niemożliwe jest pozbycie się sposobu, w jaki został zbudowany mózg…

Jak możemy rozumieć przysłowie „bez błota nie ma lotosu”:

Rozwinięcia oparte na słowach autora:

  1. Błoto jako podstawa wzrostu
    • „Współczucie polega na zejściu w 'błoto’ cierpienia, a nie na wznoszeniu się ponad rzeczywistość cierpienia.”
      Aby rozwinąć współczucie, musimy zaakceptować swoje trudne doświadczenia i emocje, zamiast je wypierać czy unikać. Tak jak lotos nie może istnieć bez błota, my nie możemy rozwijać się duchowo bez kontaktu z naszymi ciemnymi stronami.
  2. Błoto jako źródło mądrości i przemiany
    • „W tybetańskiej tradycji buddyzmu błoto jest tak naprawdę źródłem złota.”
      Trudne emocje – takie jak złość, lęk, zazdrość czy frustracja – kryją w sobie energię mądrości. Jeśli je przyjmiemy i nauczymy się z nimi pracować, mogą stać się podstawą naszej wewnętrznej przemiany.
  3. Zakorzenienie się w błocie jako warunek otwarcia na życie
    • „Początkowo współczucie może się wiązać z systemem dążenia oraz z wynikami. Jest to korzystne na początku, ponieważ pobudza nas do działania, ale ma swoje ograniczenia.”
      Dopiero gdy zaakceptujemy swoje „błoto” i zakorzenimy się w trudnościach, możemy zacząć pielęgnować współczucie w pełni – jako proces, który nie ogranicza się do zewnętrznych efektów, lecz otwiera nas na głębsze zrozumienie siebie i innych.
  4. Błoto jako metafora nieuniknionego cierpienia
    • „Lotos nie może istnieć bez błota, podobnie jak to jest nawozem, które karmi roślinę i pozwala jej rosnąć.”
      W trudnych momentach życia nasze cierpienie staje się „nawozem” dla wzrostu – pozwala nam rozwijać siłę, empatię i wytrwałość. Bez błota nie byłoby przestrzeni do wykształcenia współczucia.
  5. Zrozumienie błota jako pierwszego kroku ku lotosowi
    • „Zrozumienie lęku i oporu przed współczuciem umożliwia nam ich zaakceptowanie, jak również nieuleganie im.”
      Aby dotrzeć do piękna lotosu, musimy zrozumieć i przyjąć swoje błoto – nasze opory, lęki i wewnętrzne konflikty. Zamiast ich unikać, uczymy się widzieć je jako część naszego doświadczenia, która może być transformowana.
  6. Błoto jako część jedności życia
    • „Ich źródłem jest poczucie, że uczestniczymy w tym wszyscy razem – oraz uznanie afiliacyjnej łączności wszystkiego, co żyje.”
      Błoto symbolizuje nasze wspólne cierpienie jako ludzi. Praca nad współczuciem uczy nas, że błoto życia jest uniwersalne i łączy nas z innymi. Współczucie pozwala przekształcać to zrozumienie w energię troski i działania.
  7. Proces otwierania płatków lotosu jako metafora rozwoju
    • „Gdy jesteśmy gotowi, by otworzyć się na 'błoto’ swojego doświadczenia (pierwsza postawa współczucia), wówczas musimy się zająć pielęgnacją kwiatu lotosu (druga postawa współczucia).”
      Każdy płatek lotosu to etap naszej przemiany – od akceptacji bólu po rozwój miłości i mądrości. Bez wejścia w trudne emocje (błoto) nie możemy w pełni rozkwitnąć.

Rozwinięcia oparte na własnej refleksji:

Błoto jako odwaga do konfrontacji z cieniem
Często boimy się spojrzeć na swoje „błoto” – wstyd, złość, porażki czy cierpienie. Jednak to właśnie akceptacja tych aspektów siebie daje nam siłę, by sięgnąć głębiej i otworzyć się na prawdziwą transformację.

Błoto jako nieodłączny element życia
Nie ma życia bez błota – trudności i cierpienia są naturalną częścią naszego istnienia. Zamiast traktować je jako przeszkodę, możemy zacząć postrzegać je jako element równowagi – coś, co przypomina nam o naszej wrażliwości i potrzebie troski.

Błoto jako źródło współczucia wobec innych
Kiedy pracujemy z własnym błotem, rozwijamy zdolność do rozumienia i wspierania innych w ich cierpieniu. Błoto staje się przestrzenią, w której uczymy się, że wszyscy jesteśmy połączeni wspólnym doświadczeniem bólu i radości.

Lotos jako symbol dążenia do harmonii
Rozkwit lotosu oznacza harmonię między błotem a światłem – między trudnościami a zasobami, które pozwalają nam z nimi pracować. To zaproszenie do akceptacji całości naszego doświadczenia.

Tybetańskie przysłowie uczy nas, że tylko w pełnym przyjęciu zarówno trudności, jak i możliwości leży nasza droga do przemiany. To właśnie błoto życia, choć bywa brudne i trudne, jest tym, co ostatecznie karmi nasz wzrost i pozwala nam otworzyć się na mądrość, miłość i współczucie.

Jakie będą Twoje rozwinięcia?