Ciepłe i Puchate na Święta

Za parę dni święta. Jak pokazują badania okres przedświąteczny dla niemal połowy Polaków kojarzy się z długim staniem w kolejkach sklepowych (45%) czy natłokiem obowiązków, takich jak sprzątanie domu, czy robienie różnego rodzaju zakupów. W związku z ogromem pracy, jaka czeka nas przed Wigilią, okres ten bywa bardziej stresujący, niż świąteczny. Czy rzeczywiście o to chodzi?

Mój krytyczny umysł już wiele lat temu zaczął zadawać w tym okresie pytanie „dlaczego”.

Ale właściwie to dlaczego muszę teraz umyć okna?

Dlaczego trzeba robić zapady, jak na wojnę, skoro realnie sklepy są zamknięte tylko dwa dni?

Nie ma nic złego w robieniu zakupów, kupowaniu prezentów, gotowaniu czy przygotowaniu domu na święta. Pod warunkiem, że daje nam to pozytywną energię, że te działania przepełnione są pozytywnymi emocjami, którymi chcemy się dzielić. Bez napięcia, kontroli czy oczekiwania.

Tak więc w te Święta chciałabym zachęcić Was do pewnego ćwiczenia uważności. Każdy z nas ginie w morzu przekonań jak „powinno być”, co „powinno się zrobić”.

Czy jednak wszystkie one są „moje”, aktualne i użyteczne?

Może warto zweryfikować to właśnie teraz, jeszcze przed świętami?

Jeśli masz ochotę zapraszam do chwili refleksji i napisania własnego scenariusza tych Świąt, a może i czegoś więcej…
Jakiekolwiek masz plany… czy te święta będą duże czy małe… co chcesz dać sobie? 
Może będzie to mniejszy perfekcjonizm…
Może odpuszczenie, mnie kontroli… sobie? Innym?
Może godzinę tylko dla siebie? Albo wręcz odwrotnie – czas z bliskimi, w końcu czas na relację z nimi?
A może pozwolisz sobie na bycie „tu i teraz” bez zastanawiania się co było lub co będzie?
Albo coś jeszcze bardziej „Twojego”… co by to mogło być?

Daj sobie ten Prezent. Dbajmy o siebie. Nie wiem czy wiesz, ale jeśli nie zadbasz o siebie, nie zadbasz tez o innych. 

Tymczasem, ja mam coś dla Ciebie. W tym roku najmodniejsze prezenty nie są materialne: to czas, ciepło, bliskość, autentyczny kontakt z kimś.
Poniżej piękna bajka – metafora, która towarzyszy mi od lat. Nawet jeśli ją znacie, myślę, że to czas, kiedy warto ją sobie przypominać i dzielić się.. tym co Ciepłe i Puchate…

Ciepłe i Puchate

W pewnym mieście wszyscy byli zdrowi i szczęśliwi. Każdy z jego mieszkańców, kiedy się urodził, dostawał woreczek z Ciepłym i Puchatym, które miało to do siebie, że im więcej rozdawało się go, tym więcej go przybywało. 
Dlatego wszyscy swobodnie obdarowywali się nawzajem Ciepłym i Puchatym wiedząc, że nigdy go nie zabraknie. 
Matki dawały go Ciepłe i Puchate dzieciom, kiedy wracały do domu. Mężowie i żony wręczali je sobie na powitanie, po powrocie z pracy, przed snem. 
Nauczyciele rozdawali w szkole, sąsiedzi na ulicy i w sklepie, znajomi przy każdym spotkaniu. Nawet groźny szef w pracy nierzadko sięgał do swojego woreczka z Ciepłym i Puchatym. 
Jak już mówiłem, nikt tam nie chorował i nie umierał, a szczęście i radość mieszkały we wszystkich rodzinach. 
Pewnego dnia do miasta sprowadziła się zła czarownica, która żyła ze sprzedawania ludziom leków i zaklęć przeciw różnym chorobom i nieszczęściom. Szybko zrozumiała, że nic tu nie zarobi, więc postanowiła działać. 
Poszła do jednej młodej kobiety i w najgłębszej tajemnicy powiedziała jej, żeby nie szafowała zbytnio swoim Ciepłym i Puchatym, bo się skończy, i żeby uprzedziła o tym swoich bliskich. 
Kobieta schowała swój woreczek głęboko na dno szafy i do tego samego namówiła męża i dzieci. Stopniowo wiadomość rozeszła się po całym mieście, ludzie poukrywali Ciepłe i Puchate, gdzie kto mógł. 
Wkrótce zaczęły się tam szerzyć choroby i nieszczęścia, coraz więcej ludzi zaczęło umierać. 
Czarownica z początku cieszyła się bardzo: drzwi jej domu na dalekim przedmieściu nie zamykały się. Lecz wkrótce wyszło na jaw, że jej specyfiki nie pomagają i ludzie przychodzili coraz rzadziej. 
Zaczęła wiec sprzedawać Zimne i Kolczaste, co trochę pomagało, bo przecież był to -wprawdzie nie najlepszy- ale zawsze jakiś kontakt. Ludzie już nie umierali tak szybko, jednak ich życie toczyło się wśród chorób i nieszczęść. 
I byłoby tak może do dziś, gdyby do miasta nie przyjechała pewna kobieta, która nie znała argumentów czarownicy. Zgodnie ze swoimi zwyczajami zaczęła całymi garściami obdzielać Ciepłym i Puchatym dzieci i sąsiadów. 
Z początku ludzie dziwili się i nawet nie chcieli brać -bali się, że będą musieli oddawać. Ale kto by tam upilnował dzieci! Brały, cieszyły sie i kiedyś jedno z drugim powyciągały ze schowków swoje woreczki i znów jak dawniej zaczęły rozdawać…

Jeszcze nie wiemy, czym skończy się ta bajka. Jak będzie dalej, zależy od Ciebie

Ciepłych i Puchatych Spotkań dla nas wszystkich!